Test: SteelSeries Arctis GameBuds — odważne, gamingowe pchełki

15 godzin temu
Zdjęcie: Test: SteelSeries Arctis GameBuds — odważne, gamingowe pchełki


Gamingowe pchełki raczej nie są pierwszym wyborem graczy, jednak SteelSeries Arctis GameBuds z pewnością warte są waszej uwagi. Zapraszamy na test.

Słuchawki gamingowe zwykle kojarzą nam się z dużą zamkniętą konstrukcją, w której chowamy całe ucho. W zależności od budowy oraz użytego materiału nasze uszy prędzej czy później zaczną się w nich gotować. A nasza głowa może poczuć się ściśnięta niczym w kowalskim imadle. Lato zbliża się wielkimi krokami, więc warto pomyśleć o gamingowych pchełkach, aby dać oddychać naszym uszom, przy okazji nie tracąc oczywiście wysokiej jakości dźwięku. Jednym z lepszych takich rozwiązań mogą być słuchawki SteelSeries Arctis GameBuds. Trafiły one na rynek w pod koniec 2024 roku, jednak wtedy ich cena – 729 zł nieszczególnie zachęcała do zakupu. Dziś na oficjalnej stronie możemy je kupić niemal 200 zł taniej, za 547 zł i do tego otrzymamy grawer gratis! Dodatkowo wiele wybranych polskich marketów oferuje je za 499 zł, co jest bez wątpienia świetną ceną. Dlaczego? Tego dowiecie się czytając poniższy test gamingowych pchełek od SteelSeries w wersji na konsole PS5. Oczywiście w sprzedaży jest również model dedykowany konsolom Xbox. Warto dodać, iż wszystkie wersje działają Nintendo Switch, PC oraz komputerami mobilnymi wyposażonymi w port USB-C.

Zawartość opakowania Arctis GameBuds

Niewielkich rozmiarów pudełko w kolorze szaroniebieskim nawiązuje oczywiście do kolorów PlayStation. Unosząc wieczko do góry, najpierw zobaczymy luźną odginaną kartkę, która zawiera podstawowe wytyczne do używania słuchawek, głównie chodzi o sterowanie. Same pchełki wraz z nadajnikiem 2.4 GHz zapakowano w plastikowe etui, które pełni również funkcję ładowarki. W małym kartoniku znajdźmy kabel USB-C oraz przejściówkę na normalny port USB. Uszy każdego gracze są inne, dlatego też firma SteelSeries dołącza trzy zestawy silikonowych końcówek w różnych rozmiarach.

Konstrukcja GameBuds jest dla mnie idealna, obie słuchawki ważą zaledwie 11 gramów. Producent chwali się, iż design powstał na podstawie skanu 62 tysięcy par uszu. Oczywiście nie da się zapomnieć, iż mamy je w uszach, jednak też w moim przypadku nie występowało uczucie ciasnoty. Słuchawki mają wbudowany czujnik zbliżeniowy, dzięki niemu nie potrzebują manualnego włącznika. Po wyjęciu z etui słuchawki automatycznie się włączają, natomiast po wyjęciu z uszu automatycznie przechodzą w stan uśpienia, coś wspaniałego. jeżeli słuchawki GameBuds wyłączą się poza etui ładującym, można je ponownie włączyć, trzymając przez 3 sekundy jeden z przycisków.

Etui ładujące i żywotność baterii

Podłużne, choć nieco grube pudełko, to etui ładujące z klapką. Mieści ono nie tylko słuchawki, ale również nadajnik USB-C w kształcie dużej litery L. Dongl w takim kształcie, to najlepsze co może się przytrafić zestawom słuchawkowym. Nadajnik nie wystaje, jak antena ze Switcha lub Steam Decka, którą można łatwo złamać, tylko ładnie przylega do jego obudowy. choćby wpięty do przedniego gniazda PS5 godnie się prezentuje. Mały problem tak naprawdę może się przydarzyć, gdy chcemy ten nadajnik podpiąć z tyłu peceta, wtedy możemy zasłonić sobie jedno z gniazd USB.

W pełni naładowane etui pozwala na cztery cykle naładowania słuchawek. Pchełki gamingowe Arctis GameBuds na jednym ładowania działają do 10 godzin. Dotyczy to maksymalnej głośności, wyłączonego mikrofonu oraz wyłączonego ANC. Włączenie redukcji szumów skraca ten czas do siedem godzin. Jednak choćby ten czas to doskonały wynik, tym bardziej, gdy robimy przerwę od grania i chowamy słuchawki do etui ładującego. Nasz „pokrowiec” obsługuje szybie ładowanie Qi przez kabel USB-C, 15 minut ładowania z dowolnego źródła wystarczy, aby rozładowane słuchawki służyły nam przez trzy godziny.

Aplikacja mobilna

Słuchawkami SteelSeries Arctis GameBuds zarządzamy dzięki świetnej aplikacji mobilnej — Arctis. Jest ona dostępna oczywiście na Androida, jak i iOSa. Słuchawki ze telefonem łączą się dzięki Bluetooth 5.3, natomiast z konsolami poprzez adapter bezprzewodowy z technologią Quantum Wireless 2.4 GHz. Słuchawki po Bluetooth nie mogą łączyć się z PS5, to samo tyczy się modelu do Xboxa. Aplikacja Arctis jest niesamowicie przejrzysta (kafelki) i wygodna w użytkowaniu. Na samej górze zawsze mamy procentowy poziom naładowania obu słuchawek oraz samego etui. Niżej mamy Audio Mode, pierwszy kafelek, który pozwala nam wybrać typ łączności oraz zarządzać głośnością samych słuchawek. Z Bluetooth’a i łączności bezprzewodowej 2.4 GHz można korzystać też manualnie, wystarczy trzykrotnie dotknąć jednego z przycisków. Z pewnością będzie to przydatne, gdy podczas grania na konsoli otrzymamy połączenie telefoniczne. Pod Audio Mode znajdziemy Equalizer i tam dzieje się magia.

Equalizer

Zazwyczaj gamingowe słuchawki mają profile pod konkretne gatunki gier, aby wydobyć odpowiednie detale. Arctis GameBuds tego nie mają, są zupełnie inne, niż wszystko, co do tej pory widzieliście. Liczba profili dźwiękowych na premierę wynosiła lekko ponad sto. Teraz jest ich niemal 250 i każdy jest ustawiony pod konkretną grę. Oczywiście trzeba trochę odczekać, aby pojawił się profil dopiero co do wydanej gry. Mamy początek maja, a własnego profilu nie mają takie gry, choćby jak Clair Obscur: Expedition 33, czy South of Midnight. A to bez wątpienia dwie najlepiej udźwiękowione gry pierwszego kwartału tego roku. Z nowszych gier wydanych w tym roku są już profile dla Monster Hunter Wilds, Avoved, Kingdom Come 2 czy Assassin’s Creed Shadows. o ile pomyślicie sobie nazwę jakieś popularnej gry wydanej w ostatnich latach na obecnej generacji konsol, to z pewnością znajdzie się ona liście equalizera.

Wspomniałem, iż Arctis GameBuds działają również z konsolą Nintendo Switch. Dlatego też na equalizerowej liście znajdziemy kilka profili dźwiękowy dla najpopularniejszych gier japońskiego handhelda. Przygotowano ustawienia dla takich produkcji, jak Animal Crossing, Mario Kart 8, Super Maro Odyssey, a choćby trzech części The Lend of Zelda.

Profile od zawodowców

Niektóre profile są choćby tworzone przez samych deweloperów i profesjonalne zespoły esportowe, a nie przez SteelSeries. Moje doświadczenia z tymi profilami były świetne. Ogromnie cieszę, iż profil do Destiny 2 zaprojektował ktoś z Bungie, a do Diablo IV odpowiednia osoba z Blizzarda. Nie gram w CSGO na PC, ale widząc, iż profile do tej gry zaprojektował ktoś z klanu FaZe oraz ktoś z samego Valve, to czuje dumę z posiadania tak dobrze dopracowanych gamingowych słuchawek. Mało tego, jest choćby profil do gier F1 zaprojektowany przez profesjonalny esportowy Team Mercedes-AMG.

Niestety Equalizer ma jedną małą wadę, nie możemy dodać kilku profili do ulubionych, aby zawsze były na górze listy. Na szczęście pomyślano o wyszukiwarce, wystarczy wpisać kilka liter, aby podstawiły się proponowane nazwy gier oraz profile muzyczne i filmowe, gdyż dla nich też tu znalazło się odpowiednie miejsce.

Redukcja szumów w Arctis GameBuds

Słuchawki wyposażono w hybrydowy systemem ANC. Dzięki odpowiedniemu wyciszeniu otoczenia zapewnia on niesamowite wrażenia z gry na każdej platformie. Bez wątpienia pozwalając graczom skupić się w pełni na rozgrywce. Nie zapomniano również o trybie odsłuchu (Transparency), umożliwia on słyszenie otoczenia, gdy jest to konieczne. Tryb odsłuchu możemy włączyć w aplikacji mobilnej lub po prostu raz naciskając przycisk w lewej słuchawce. Mieszkam na wyspie, mało podróżuje pociągami, czy komunikacją miejską. W moim przypadku ANC okazało się niezwykle przydatne do blokowania rozmów w sklepach, czy odgłosów ulicy. Natomiast tryb przezroczystości okazał się przydatny do usłyszenia kasjerki w sklepie bez wyłączania ulubionej muzyki lub podcastu.

Mikrofon(y)

Jak na gamingowe bezprzewodowe słuchawki douszne, GameBuds mają świetne mikrofony — po jednym na słuchawkę. Nagrania testowe brzmiały głośno i wyraźnie, z niewielkim szumem. Oczywiście ten mikrofon nie wygra z tym zamontowanym na długim pałąku blisko ust. Z pewnością nie będziesz chciał nim nagrywać podcastu. Ale do normalnej rozmowy podczas grania ze znajomymi na party PS5 lub Discordzie jak najbardziej się nadaje.

Jakość dźwięku

Niezależnie od tego, czy grałem na konsoli, czy słuchałem muzyki z PC lub telefonu, to za każdym razem otrzymywałem kapitalne wrażenia dźwiękowe. Słuchawki świetnie wypadają we wszystkich częstotliwościach: tonach średnich, wysokich oraz potrafią dowalić soczystym bassem. Jestem naprawdę miło zaskoczony, jak Arctis GameBuds gwarantowały mi czystą i zrównoważoną jakość dźwięku z odpowiednią mocą. Ostatnio gram bardzo dużo w Marvel Rivals oraz znacznie mniej w Destiny 2. Mecze rankingowe rozgrywam cały czas na słuchawkach Astro A50 X, jednak korzystając z GameBuds wcale nie czułem, abym zszedł ligę niżej. Oczywiście pchełkom od SteelSeries brakuje kilku subtelniejszych detali względem dużych gamingowych słuchawek. W końcu mają one przetworniki neodymowe 6 mm o częstotliwości 20 – 20 000 Hz. Jednak na tle pozycjonowania przeciwników nie mają się czego wstydzić, kroki wrogów słychać z każdej strony.

Podsumowanie

GameBuds po prostu mają wszystko, czego można oczekiwać od słuchawek do gier. Przynajmniej mają wszystko to, czego ja potrzebuje. Niesamowite w SteelSeries Arctis GameBuds jest to, jak mało funkcji, można tu znaleźć, których nie da się lubić. Mnie zabrakło tylko dodawania profili do ulubionych w aplikacji mobilnej. Cena to oczywiście zawsze kwestia dyskusyjna. Jednak 499 zł, to moim zdaniem uczciwa cena za tak kapitalne słuchawki.

Gdybyśmy wystawiali w testach oceny, to opisywane słuchawki otrzymałby ode mnie przynajmniej 9/10. Pchełki niestety mają pewne ograniczenia, których nigdy nie przeskoczą: mikrofon daleko od ust oraz malutkie przetworniki neodymowe. Jednak mają też zalety, które duże słuchawki nie osiągną: lekkość, minimalizm, brak ucisku na głowie, nie ugotują wam też uszu w trakcie długiej rozgrywki w ciepłe dni. o ile szukacie minimalizmu z wysoką jakością dźwięku, profilami do gier przygotowanymi przez profesjonalistów i długim czasem pracy na jednym ładowaniu, to SteelSeries Arctis GameBuds będą bezkonkurencyjne.

Słuchawki na testy dostarczyła firma SteelSeries
Idź do oryginalnego materiału