Czy granie na konsoli naprawdę szkodzi środowisku? Najnowsze badania francuskiej firmy Greenly pokazują, iż różnica między fizycznymi a cyfrowymi kopiami gier jest gigantyczna. Płyty i kartridże okazują się choćby 100 razy bardziej emisyjne niż pobrania z internetu. Ale to dopiero początek – wpływ na klimat mają także konsole, telewizory i serwery w chmurze. Wyniki badań rzucają nowe światło na to, jak bardzo nasza rozrywka obciąża planetę.
Fizyczne kontra cyfrowe – kto naprawdę szkodzi bardziej?
Według Greenly, produkcja i transport miliona fizycznych kopii gry generuje aż 312 ton CO2, podczas gdy milion pobrań tej samej gry (o wadze 70 GB) to zaledwie 3 tony CO2. Różnica jest więc kolosalna – fizyczne wydania są choćby 100 razy bardziej obciążające dla klimatu.
Pudełkowe wydania gier / Źródło: instalki.pl (Piotr Malinowski)Dlaczego tak się dzieje? Produkcja płyt wymaga plastiku i metali ziem rzadkich, a to oznacza eksploatację zasobów naturalnych, energię potrzebną do wydobycia i przetwarzania, a także dodatkowe emisje związane z transportem i odpadami. W przypadku wersji cyfrowych problemem pozostaje głównie zużycie energii elektrycznej – zarówno w domach graczy, jak i w centrach danych, które muszą obsłużyć pobrania.
Badanie Greenly nie ogranicza się tylko do gier jako produktu. Pod lupę wzięto również same konsole i sprzęt, na którym gramy. W Stanach Zjednoczonych konsole zużywają rocznie 3,9 terawatogodziny (TWh) energii, co przekłada się na 1,6 miliona ton CO2e. To tak, jakby do atmosfery trafiły emisje z setek tysięcy samochodów. Do tego dochodzi jeszcze energia potrzebna do zasilania telewizorów, które często działają równolegle z konsolą. Efekt? Gaming staje się jednym z bardziej energochłonnych hobby, choć na co dzień rzadko o tym myślimy.
Granie w chmurze nie rozwiązuje problemu. Jak zatem grać ekologicznie?
Coraz popularniejsze staje się granie w chmurze – jak choćby w usłudze GeForce NOW – które pozwala uruchamiać gry bez fizycznych nośników i bez pobierania ogromnych plików. Taki model wcale nie jest jednak tak „zielony”, jak mogłoby się wydawać. Serwery obsługujące streaming gier muszą działać bez przerwy, a ich zapotrzebowanie na energię jest ogromne. Oznacza to, iż choć gracz nie obciąża swojego dysku, w tle pracują energochłonne centra danych, które generują dodatkowe emisje.
Konsola Nintendo Switch, zdj. ilustracyjne / Źródło: unsplash.com (@stereophototyp)Czy istnieje sposób, by grać i jednocześnie nie szkodzić środowisku? Greenly wskazuje, iż najmniej emisyjne są konsole przenośne. Przykładowo, Nintendo Switch odpowiada rocznie za emisję zaledwie 13,8 kg CO2e, co jest nieporównywalnie mniejszym obciążeniem niż w przypadku dużych konsol stacjonarnych. Firmy technologiczne również zaczynają dostrzegać problem. Microsoft inwestuje w materiały z recyklingu i rozwija energooszczędne tryby zasilania, które mają ograniczyć zużycie prądu.
Podsumowanie – koniec z nostalgią?
Dane Greenly pokazują jasno: fizyczne kopie gier to największy winowajca, ale cyfrowe pobrania i chmura również nie są neutralne klimatycznie. Do tego dochodzi ogromne zużycie energii przez konsole i telewizory. Choć gaming wydaje się niewinną rozrywką, jego ślad węglowy jest realny i znaczący.
W praktyce oznacza to, iż nostalgiczne kupowanie gier w pudełkach może niedługo odejść do lamusa – kolekcjonowanie nowych wydań fizycznych stanie się raczej ciekawostką historyczną niż codziennym nawykiem graczy. Trzeba jednak zmierzyć się z niewygodną prawdą: cyfrowe kopie, mimo iż bardziej ekologiczne, nie należą do nas w pełni. To platformy i wydawcy kontrolują dostęp, co sprawia, iż przyszłość gier to nie tylko kwestia ekologii, ale także własności i praw graczy.
Źródło: gamespot.com / Zdjęcie otwierające: unsplash.com (@dmjdenise)

4 godzin temu
















