
Uruchamiając Hell is Us nie spodziewałem się, iż zobaczę najmocniejszy obraz zbrodni wojennej od czasu Spec Ops: The Line. Francuscy producenci pokazują kadry, które równie dobrze mogą pochodzić z dokumentu o faktycznym ludobójstwie. Pytanie, czy takie elementy w ogóle powinny znajdować się w grze wideo?
Moim oczom ukazał się przerażający kadr. Obok porzuconej koparki znajdował się wielki dół. Na jego dnie leżały dziesiątki zwłok. Nie tylko mężczyzn, ale również kobiet i dzieci. Szczegółowe modele 3D bez problemu pozwalały oszacować płeć oraz wiek. To nie żołnierze ani partyzanci. W tej masowej mogile leżały ofiary czystek etnicznych. Całe rodziny, pozbawiane życia z zorganizowany sposób.
Gdy stałem jak wryty, oglądając upiorne miejsce, nie sądziłem, iż to dopiero początek. Przedsmak tego, jak dosadnie i bezpośrednio twórcy gry Hell is Us pokazują zbrodnie wojenne, dokonywane podczas wojny domowej rozrywającej fikcyjne państwo Hadea.
Szybko odkryłem, iż wojna to zbyt delikatne określenie. W Hadei ma miejsce zbrodnia przeciwko ludzkości. Celowe, usystematyzowane, skrupulatnie zaplanowane ludobójstwo. Gra Hell is Us przedstawia finał kampanii nienawiści, napędzanej państwowymi trybami, z użyciem publicznych mediów, lokalnej wiary oraz historycznych resentymentów.

W Hell is Us ludobójstwo jest pokazane tak dosadnie i drobiazgowo, iż to przerażające. Tutaj nie ma tabu.
Gdy producenci gier podejmują się trudnych tematów, na przykład przemocy seksualnej, często stawiają na przekaz symboliczny. Wygładzony. Tak, aby odbiorca rozumiał opowieść, ale nie był szokowany okropnymi kadrami. W Hell is Us jest zupełnie inaczej. Twórcy tej produkcji pokazują konsekwencje wojny i czystek w dosadny sposób. Realistyczny wręcz. Właśnie dlatego jest to tak szokujące.
W pewnym momencie gracz trafia do wioski, będącej niedawno polem bitwy. Przed starciem społeczność była tu podzielona w obrębie dwóch grup etnicznych. Nazwijmy ich konserwatystami oraz reformatorami. Konserwatyści byli większością, toteż urządzili lincz na słabszych reformatorach. Wielu z nich powiesili na okolicznych drzewach. Także kobiety i dzieci. Gracz bez problemu odnajdzie te miejsca, a także zobaczy murale zachęcające do podobnych zbrodni.
Po linczu konserwatyści zostali zaatakowani przez armię reformatorów nadciągającą z innej części kraju. Wioska została zdobyta, a zemsta była brutalna oraz szeroko zakrojona. Konserwatyści trafili do wcześniej wspomnianych dołów śmierci. No, poza jednym. Oddział reformatorów zostawił przy życiu nauczycielkę, dokonując na niej zbrodni dzień w dzień. Kobieta sama o tym mówi, to jedna z postaci niezależnych.

Gracz może rozejrzeć się po chacie, w której przetrzymywana jest nauczycielka. Jest tam tak wiele mrożących krew w żyłach detali, o których nie chcę wspominać. Sama kobieta nie czuje się jednak ofiarą. Uważa, iż to słuszna kara za to, czego dopuściła się razem ze współmieszkańcami: wieszania reformatorów na drzewach, w tym jej własnych uczni.
Jak widać, twórcy Hell is Us nie dzielą uczestników wojny domowej na lepszych i gorszych. Pokazują oprawców oraz ofiary po obu stronach, przedstawiając konflikt jako niepotrzebny, bezzasadny oraz sztucznie, celowo wyreżyserowany. Przez kogo? To najważniejszy element fabuły, tego zdradzać nie będę.
To, co uderzyło mnie najmocniej, to podejście twórców Hell is Us do tematu dzieci jako ofiar wojny i przemocy.
Gry wideo – także te niezwykle krwawe i brutalne – co do zasady oszczędzają dzieci. choćby produkcje znane z dużego poczucia swobody i wolności, jak The Elder Srolls V: Skyrim, nie pozwalają atakować dzieci, co dopiero mówić o ich zabijaniu. Dzieci w roli ofiar nie uświadczymy choćby w horrorach takich jak Silent Hill czy Resident Evil.
Oczywiście zdarzają się wyjątki. Przykładowo, w Dead Space gracz walczy ze zmutowanymi, przerażającymi niemowlakami na pokładzie statku kosmicznego. Natomiast w Days Gone dzieci zamieniały się w zombie, co także wywołało nieco kontrowersji. Zasadnych, bo co do zasady choćby realistyczne horrory, jak The Last of Us, nie zmuszają nas do walki z kilkulatkami. Jednak choćby w Dead Space i Days Gone modele „dziecięcych” przeciwników są mocno odrealnione.

W Hell is Us twórcy nie mają natomiast żadnych oporów, aby pokazywać zwłoki dziecięcych ofiar wojny. W grze pojawiają się drastyczne sceny, jak martwy syn leżący obok martwej matki, w pozycji sugerującej, iż oprawcy zrobili kobiecie coś więcej niż tylko pozbawili ją życia. Każdy, kto czytał o zbrodniach w Srebrenicy czy na Wołyniu wie, iż takie sytuacje to immanentna cecha ludobójstwa. Jednak co innego wiedzieć, co innego widzieć. choćby w grze od 18 lat.
Najbardziej sponiewierała mnie misja poboczna, w zasadzie jej finał. W kanałach pod wspomnianą wioską znalazłem starą babkę trzymającą w dłoniach niemowlaka. Konserwatystka, w której wygrał odruch człowieczeństwa wobec dziecka reformatorów. Para żyje w ukryciu, dlatego babka prosi mnie o mleko dla niemowlaka. Gdy wróciłem z butelkami, niestety… byłem zbyt późno. Misja miała timer, o którym gra w żaden sposób nie informuje. Człowiek ma ochotę odłożyć kontroler i wziąć prysznic.
Powstaje pytanie: czy tak poważne treści mają uzasadnienie w grze wideo?
Jako wielki miłośnik gier, odruchowo chcę napisać: jak najbardziej. Wszakże gry to najważniejsze medium XXI wieku. Nie ma powodu, by traktować je inaczej niż filmy, seriale, podcasty, muzykę czy książki. Skoro na YouTube mogę obejrzeć materiał o ludobójstwie na Wołyniu, dlaczego podobna tematyka nie ma być podnoszona w grze wideo? Viva la swoboda twórcza.

Szkopuł tkwi w tym, iż o ile na YouTube dokument o Wołyniu jest… no właśnie, dokumentem o Wołyniu, tak Hell is Us nie jest grą o zbrodniach przeciw ludzkości. No, przynajmniej nie tylko. Druga noga tej produkcji to wymachiwanie mieczem oraz walka w stylu Dark Souls, z potworami godnymi filmu sci-fi. Szokująco realistyczne wątki przemocy wobec cywili przeplatają się tutaj z ubitymi maszkarami, poziomami doświadczenia i apteczkami. Godzi to w powagę takich koncepcji jak ludobójstwo, zbrodnie wojenne czy zbrodnie przeciwko ludzkości.
Co ciekawe, podobnego rozjazdu poznawczego nie miałem przechodząc kultowe Spec Ops The Line. prawdopodobnie dlatego, iż tam twórcy cały czas trzymają się spójnej, militarnej tematyki. W Hell is Us świat science fiction miesza się natomiast z przerażająco realistycznymi kadrami. Niejako podważa to aspekt zbrodni wojennych, albo go banalizuje. Powstaje pewna nierównowaga przekazu. Rozedrganie, które trudno mi dobrze opisać, ale jest wyczuwalne podczas rozgrywki.
Nie zmienia to faktu: o Hell is Us nie zapomnę bardzo, bardzo długo.
Jedni prawdopodobnie potraktują to jako ostrzeżenie. Drudzy – być może zachętę. W każdym razie ostrzegam: Hell in Us nie jest zwyczajną grą akcji. Nie jest też kolejną produkcją podejmującą trudne tematy w zawoalowany sposób. To przerażająco dosadny obraz, ze scenami zbrodni wojennych tak realistycznymi, iż skojarzenia z Wołyniem, Srebrenicą czy rzezią Woli nasuwają się same. Tego tytułu nie uruchamia się na godzinkę po pracy, dla rozładowania nerwów. Można się ich za to nabawić.