Czyli iż co, mam kupić Xboxa na którym nie działa większość gier na Xboxa?

konto.spidersweb.pl 14 godzin temu

Microsoft ogłosił coś, co na pierwszy rzut oka brzmi jak spełnienie marzeń fana marki – przenośnego Xboxa w postaci ROG Xbox Ally. Brzmi wspaniale, prawda? Mały, poręczny sprzęt, który nosi dumnie logo Xbox i obiecuje dostęp do całego ekosystemu giganta z Redmond. Otóż nie.

To, co zobaczyliśmy podczas prezentacji ROG Xbox Ally, to prawdopodobnie preludium do tego, co czeka nas w następnej generacji tradycyjnych konsol stacjonarnych. A jeżeli tak, to mamy problem.

Przez lata jedną z najważniejszych zalet ekosystemu Xbox była jego imponująca kompatybilność wsteczna. Microsoft słusznie i dumnie prezentował możliwość grania w tytuły z pierwszego Xboxa, Xboxa 360 i Xboxa One na najnowszych konsolach Series X|S. To było coś, co Sony z trudem udawało się zreplikować, a Nintendo praktycznie zignorowało. Gracze mogli bez obaw inwestować w bibliotekę gier, wiedząc, iż ich zakupy nie staną się bezwartościowe z pojawieniem się nowej generacji sprzętu.

Lista gier kompatybilnych wstecznie na Xbox One i Series X|S obejmuje setki tytułów z poprzednich generacji, wiele z nich dodatkowo ulepszonych technologiami Auto HDR czy FPS Boost. To była prawdziwa wartość dodana, która wyróżniała Xbox na tle konkurencji i budowała lojalność graczy wobec platformy.

ROG Xbox Ally – Xbox bez gier Xboxa

Rog Xbox Ally

Tymczasem ROG Xbox Ally, mimo dumnie noszonego logo Xboxa, oferuje dostęp jedynie do garstki gier w ramach programu Xbox Play Anywhere (kupiona na PC gra działa na konsoli i odwrotnie). Program ten, choć ambitny w założeniach, obejmuje zaledwie niewielką część biblioteki Xbox, skupiając się głównie na tytułach Microsoftu wydanych w ostatnich latach.

Wszystkie pozostałe gry dostępne na ROG Xbox Ally to de facto wersje pecetowe – czy to pobrane ze Steama, Epic Games Store, czy innych platform cyfrowej dystrybucji. Ironią losu jest więc to, iż ten Xbox zapewnia lepszy dostęp do gier PlayStation (poprzez ich wersje PC na Steamie) niż do klasycznej biblioteki Xbox.

Co z grami z Xboxa 360, pierwszego Xboxa czy choćby wieloma tytułami z Xbox One i Series X|S? Microsoft oferuje je poprzez streaming w ramach Xbox Cloud Gaming. To jednak zupełnie inna jakość doświadczenia – zależna od jakości połączenia internetowego, obarczona opóźnieniami i pozbawiona tej bezpośredniości, która charakteryzuje natywne uruchamianie gier.

Emulacja jako ratunek? Nie tak szybko

Microsoft podobno rozważa emulację. Prezeska Xboxa, Sarah Bond, utworzyła choćby specjalny zespół zajmujący się prezerwacją gier i kompatybilnością w przyszłości. To brzmi obiecująco, ale diabeł tkwi w szczegółach.

Nowsze konsole Xbox nie tylko uruchamiają starsze gry, ale też często je opcjonalnie ulepszają

Emulacja to skomplikowany proces, szczególnie gdy mowa o architekturach tak różnych jak PowerPC (Xbox 360) czy architektura pierwszego Xboxa w stosunku do współczesnych procesorów x64. Choć ROG Xbox Ally radzi sobie z emulacją konsol poprzez nieoficjalne emulatory jak Xenia czy RPCS3, to oficjalne wsparcie Microsoftu dla takiej funkcjonalności to wciąż odległa przyszłość.

Przyszłość stacjonarnych konsol Xbox – Windows w konsoli czy konsola w Windowsie?

Najbardziej niepokojące w całej tej sytuacji są implikacje dla przyszłości tradycyjnych konsol Xbox. Według przecieków sukcesor Xboxa Series X ma być ściśle związany z Windowsem. CEO Microsoft Gaming, Phil Spencer, potwierdził, iż zespoły Windowsa i Xbox współpracują ze sobą bliżej niż kiedykolwiek wcześniej.

Microsoft pracuje nad czymś, co nazywa Xbox full screen experience – pełnoekranowym interfejsem Xboxa zastępującym tradycyjny Pulpit Windows. System ten ma oferować oszczędności RAM-u (około 2 GB) i energii poprzez rezygnację z ładowania niepotrzebnych procesów Windowsa. Brzmi to rozsądnie z technicznego punktu widzenia, ale rodzi fundamentalne pytanie: czy taka konsola zachowa kompatybilność wsteczną z grami z poprzednich generacji?

Dylemat technologiczny i biznesowy

Microsoft stoi przed dylematem, który może zadecydować o przyszłości marki Xbox. Z jednej strony unifikacja platform Xbox i Windows oferuje niewątpliwe korzyści. Deweloperzy mogliby łatwiej portować gry między platformami, gracze zyskaliby dostęp do szerszej biblioteki tytułów, a Microsoft mógłby wykorzystać jeden system operacyjny do obsługi różnych form sprzętu.

Z drugiej strony ta unifikacja niesie ze sobą ryzyko utraty tego, co czyniło Xboxa wyjątkowym. Kompatybilność wsteczna, prostota użytkowania, optymalizacja pod kątem gier – wszystko to może zostać poświęcone na ołtarzu technologicznej konwergencji.

Xbox Play Anywhere – świetna idea, słaba realizacja

Program Xbox Play Anywhere miał być mostem między światami konsol i PC. Koncepcja kup raz, graj wszędzie brzmiała fantastycznie w teorii. Mało wydawnictw dało się jednak namówić na współudział. Wielkie, długo oczekiwane gry jak Grand Theft Auto VI nie będą dostępne na ROG Xbox Ally w dniu premiery – gracze będą musieli zadowolić się streamingiem lub czekać na ewentualną wersję PC.

GTA VI. niedługo na Xbox Series X i Xbox Series S. Nie dla Xbox Ally

To stawia pod znakiem zapytania całą strategię Microsoftu. jeżeli firma nie potrafi zapewnić wydawcom wystarczających zachęt do uczestnictwa w programie Xbox Play Anywhere, jak można oczekiwać, iż trzeci producenci będą wspierać przyszłe, bardziej skomplikowane rozwiązania oparte na Windowsie?

Konkurencja nie śpi

Podczas gdy Microsoft eksperymentuje z hybrydowymi rozwiązaniami konkurencja się nie zatrzymuje. Steam Deck od Valve oferuje dostęp do ogromnej biblioteki gier PC, a dzięki Protonowi wiele tytułów na Windowsa działa na Linuksie, a więc w efekcie i na Steam OS. Nintendo z kolei konsekwentnie rozwija swoją platformę handheld, oferując unikalne doświadczenia niedostępne gdzie indziej.

Sony, mimo iż nie ma własnego handhelda, konsekwentnie buduje swoją pozycję w segmencie konsol stacjonarnych, oferując ekskluzywne tytuły i coraz lepsze wsparcie dla gier z poprzednich generacji poprzez PlayStation Plus.

Gdzie leży przyszłość?

Na dziś największym konkurentem i zagrożeniem dla Xboxa wydaje sie… Steam

Microsoft znajduje się na rozdrożu. Firma może kontynuować eksperymentowanie z unifikacją Windowsa i Xboxa, ryzykując przy tym utratę tego, za co miliony związały się z tą platformą. Alternatywnie może wrócić do korzeni, skupiając się na prostej, zoptymalizowanej platformie dedykowanej graczom.

Prawda jest taka, iż gracze nie chcą kompromisów. Chcą prostoty konsoli z mocą i otwartością PC. Chcą mieć pewność, iż gry kupione dziś będą działać na sprzęcie kupionej za pięć lat. Microsoft przez lata budował takie oczekiwania, a teraz ryzykuje ich zniszczenie w imię technologicznej wizji, której korzyści są wątpliwe.

Xbox bez tożsamości

ROG Xbox Ally to symptom większego problemu w strategii Microsoftu. Firma chce być wszystkim dla wszystkich – konsolą, PC, urządzeniem mobilnym, platformą streamingową. W pogoni za wszechstronnością ryzykuje jednak utratę tego, co czyniło Xbox atrakcyjnym wyborem.

Czy rzeczywiście chcemy Xboxa, który nie uruchamia gier Xboxa? Czy jesteśmy gotowi na konsolę następnej generacji, która może zrezygnować z kompatybilności wstecznej w imię technologicznej unifikacji? To pytania, na które Microsoft musi znaleźć odpowiedzi, zanim będzie za późno.

Jedyne, co jest pewne, to to, iż przyszłość Xboxa stanie się znacznie bardziej skomplikowana. A dla graczy, którzy cenili sobie prostotę i niezawodność tej platformy, może to oznaczać konieczność ponownego przemyślenia swoich wyborów sprzętowych. Bo paradoksalnie, w świecie, w którym Xbox staje się coraz bardziej PC, może lepiej po prostu kupić… PC.

Idź do oryginalnego materiału