Zwiastun EA Sports FC 26 wymyślił geniusz. Z czuba w krytyków

konto.spidersweb.pl 6 godzin temu

W sieci pojawił się pierwszy zwiastun EA Sports FC 26. Jaka jest piłka, każdy widzi, więc niby nic ciekawego. Spece od marketingu EA wykazali się jednak dużą pomysłowością, tworząc świetny materiał promocyjny.

Nie zazdroszczę osobom przygotowującym zwiastuny gier serii FIFA/EA Sports FC. Co roku dostajemy bardzo podobną produkcję, do tego jaka jest piłka nożna, każdy widzi. Stworzenie ciekawego, świeżego, a jednocześnie dobrze reklamującego produkt materiału zdecydowanie nie jest łatwe. Ogrom wymagań prawnych związanych z wykorzystanymi licencjami też nie ułatwia sprawy.

Mimo tych przeciwności, pierwszy zwiastun EA Sports FC 26 jest niezwykle pomysłowy. EA kopie z czuba do bramki krytyków.

Spot rozpoczyna się klasycznie, jak dziesiątki innych trailerów. Animacja 3D, która nie ma nic wspólnego z silnikiem gry oraz faktyczną rozgrywką, pokazuje skupionych piłkarzy, wychodzących na murawę przed ważnym meczem. Nuuuda. Wtem, nieoczekiwanie, obok jednego z zawodników pojawia się chmurka z wpisem internauty:

Znowu to!? Chcemy GAMEPLAY!

Zaraz potem materiał reklamowy płynnie przeskakuje na silnik graficzny Frostbite, zapoznając widzów z faktyczną rozgrywkę, z uwzględnieniem nowych najazdów kamery na stadiony w stylu Google Street View. No i to mi się podoba! Od razu mamy mięso, już na pierwszym zwiastunie dokładnie widzimy, jak będzie wyglądać, brzmieć i działać EA Sports FC 26. Zero ściemy, sam konkret.

W kolejnych sekundach klipu pojawiają się następne krytyczne chmurki od internautów, a EA Sports rozprawia się z nimi, jedna za drugą. Dynamiczniejsza rozgrywka? Mamy. Zerwanie z setkami podobnych do siebie bramek? Zrobione. Lepszy kontakt z piłką? Jest. Poprawiona zwrotność zawodników? Wdrożone! Strzał za strzałem, EA posyła piłkę w światło bramki krytyków.

EA Sports pokazuje coś, co we współczesnej branży gier jest bezcenne: twórcy słuchają fanów.

Żyjemy w czasach, kiedy producenci gier wydają się oddzieleni grubą ścianą od swoich klientów. Decyzyjne szczeble wielkich korporacji nie słuchają fanów, ich oczekiwań oraz ich pretensji. Zamiast tego szefowie projektów są wpatrzeni w Excela, decyzje zarządu oraz branżowe trendy. Jak na dłoni widzimy, iż w zarządach spółek wcale nie zasiadają ludzie mądrzejsi od nas. Oni po prostu więcej zarabiają.

Oczywiście weterani serii FIFA/EA Sports FC bez problemu przygotują znacznie dłuższą listę rzeczy, które są do poprawienia, co do których EA Sports wygodnie milczy w zwiastunie. Doceniam jednak sam fakt, iż wydawca próbuje przebić tę okropną ścianę, która w ostatnich latach powstała między graczami oraz producentami gier. Robi to sprytnie i kreatywnie.

Oczywiście fakt, iż EA wsłuchuje się w głos graczy, nie jest przypadkiem. Firma ma wiele do naprawienia i udowodnienia.

Wiele ostatnich gier AAA powstało w kompletnym oderwaniu od potrzeb fanów. Dragon Age Veilguard dopychał kolanem lewicową ideologię. Do tego bardzo, ale to bardzo nieudolnie. Z kolei Battlefield 2042 ślepo podążał na trendami takimi jak hero shooter oraz extraction mode, chociaż nie tego oczekiwali fani strzelaniny. Raz za razem, kierownicze stołki dojmowały błędne decyzje, prowadzące później do masowych zwolnień.

Dlatego teraz EA pokazuje, iż słucha. Nadchodzący Battlefield ma być hołdem dla fanów trzeciej i czwartej odsłony, z kolei EA Sports FC26 to rzekomo wypadkowa konstruktywnej krytyki fanów. Czy tak będzie? Już niedługo się przekonamy, obie gry mają zadebiutować jeszcze w tym roku.

Idź do oryginalnego materiału