
Jestem na tyle dużym fanem marki Xbox, iż – przyznaję – gdy siadam do pracy muszę świadomie wprowadzać dyscyplinę obiektywizmu. Tyle iż choćby ja nie oglądam się na ROG Xbox Ally. Bez testowania i trzymania go w ręku już wiem, iż to z mojego punktu widzenia okropne urządzenie.
Gdy po latach oczekiwania na rynku pojawiły się konsole ROG Xbox Ally to wydawało się, iż to może być przełomowy moment dla Microsoftu. Jako wieloletni fan ekosystemu Xbox z niecierpliwością śledziłem pierwsze recenzje amerykańskich portali. To, co zobaczyłem, skłoniło mnie do głębszych przemyśleń nad tym, co tak naprawdę oznacza dla mnie konsola do gier i dlaczego zaczynam obawiać się o przyszłość mojej ulubionej platformy.
Obietnica, która okazała się problemem
Recenzje ROG Xbox Ally są jednoznaczne w swojej ocenie: to doskonały handheld PC, ale kiepska konsola do gier. Choć Spider’s Web jeszcze nie pozyskał urządzeń do recenzji to amerykańskie portale już wydały swoje werdykty. Największym problemem okazuje się być oprogramowanie – to, co miało być największą zaletą, stało się przekleństwem.
Urządzenia działają pod kontrolą Windowsa 11, co teoretycznie daje dostęp do ogromnej biblioteki gier PC. W praktyce jednak oznacza to powrót do czasów, gdy każdą grę trzeba było starannie konfigurować pod konkretny sprzęt. Microsoft wprowadził co prawda Full Screen Experience – specjalny tryb xboxowy dla handhelda – ale pod spodem przez cały czas kryje się klasyczny Windows.
Utracona prostota konsoli
Dla mnie największym urokiem konsol do gier zawsze była ich prostota. Gdy włączam Xbox Series X nie muszę się zastanawiać, jak ustawić grę. To twórca gry ma za zadanie tak dobrać systemowe ustawienia, by jego dzieło prezentowało się jak najkorzystniej na moim sprzęcie. Programiści znają specyfikację konsoli na wylot – wiedzą lepiej ode mnie, czy lepiej obniżyć jakość cieniowania, tekstur czy innych elementów, by wspólne dzieło artystów pracujących nad grą wyglądało jak najlepiej przy zachowaniu płynności rozgrywki.
Nie chcę eksperymentować z ustawieniami – chcę się zatopić wyobraźnią w fikcyjny świat gry. Już choćby częste wybory Quality/Performance w grach na konsole PlayStation 5 i Xbox Series X|S są dla mnie irytujące. Tymczasem konsole ROG Xbox Ally nie mają dedykowanych im gier – użytkownik sam musi mozolnie stroić ustawienia każdej z zainstalowanych gier, nie mając żadnej gwarancji, iż te ustawienia są dobre.
Problem z kompatybilnością wsteczną
Jedną z rzeczy, która trzymała mnie przy platformie Xbox była cudowna zgodność między generacjami urządzeń. Microsoft zrobił w tej kwestii ogromny postęp, umożliwiając granie w tysiące tytułów z poprzednich generacji na najnowszych konsolach. Tymczasem ROG Xbox Ally nie pozwala mi zagrać w wiele gier na Xboxa – niektóre w ogóle nie są zgodne z urządzeniem, inne trzeba kupić ponownie.

Choć teoretycznie można korzystać z Xbox Remote Play do strumieniowania gier z domowej konsoli to wymaga posiadania właśnie tej konsoli. Microsoft pracuje podobno nad emulacją gier Xbox na Windows, ale na razie jest to tylko plotka. W praktyce oznacza to, iż moja wieloletnia biblioteka gier Xboxa nie jest w pełni dostępna na urządzeniu, które nosi logo Xbox.
Cena bez gwarancji przyszłości
Xbox Ally kosztuje 2600 zł za podstawową wersję, a Ally X aż 3800 zł. To ogromne pieniądze za urządzenie, które z uwagi na energooszczędny chipset AMD Ryzen Z2 A (w podstawowej wersji) prawdopodobnie nie obsłuży wielu nadchodzących gier AAA. To urządzenia stworzone głównie do grania w klasyki i gry indie – a za takie pieniądze można kupić pełnowartościową konsolę plus handheld Nintendo Switch.
Recenzje potwierdzają te obawy. choćby droższa wersja Ally X z procesorem Ryzen AI Z2 Extreme radzi sobie z nowoczesnymi grami, ale wymaga ciągłego dostępu do ładowarki i generuje sporo hałasu podczas intensywnej pracy. To daleko od ideału prostej, cichej konsoli, którą można włączyć i od razu grać.
Windows nie nadaje się na konsole
Wygoda obsługi również nie jest typowo konsolowa. Recenzje co prawda twierdzą, iż Full Screen Experience jest całkiem niezły, ale przez cały czas pod spodem kryje się klasyczny Windows 11. Oznacza to automatyczne aktualizacje w nieodpowiednich momentach, konieczność instalowania różnych launcherów gier, problemy z driverami i wszystkie inne uciążliwości PC gamingu.

Microsoft próbuje rozwiązać te problemy przez uproszenie interfejsu i wyłączenie niektórych funkcji Windowsa działających w tle, ale to przez cały czas daleko od elegancji tradycyjnej konsoli. Wiele recenzji wspomina o problemach z wydajnością po aktualizacjach Windowsa, crashach gier i konieczności ciągłego dostrajania systemu
Przyszłość Xboxa budzi niepokój
Największą obawą jest jednak to, co ROG Xbox Ally może oznaczać dla przyszłości całego ekosystemu Xbox. Według plotek przyszły stacjonarny Xbox (następca Xbox Series X) będzie konsolą hybrydową. Ma pozwalać zarówno na uruchamianie gier w tradycyjnym Xbox OS, jak i na pecetowym Windowsie.
Jeśli plotki się sprawdzą to istnieje duże ryzyko, iż większość gier na przyszłego Xboxa pojawi się w pecetowej, windowsowej edycji. Oznaczałoby to koniec z filozofią konsoli, gdzie gra po prostu działa optymalnie bez mojej ingerencji. Zamiast tego wrócimy do czasów, gdy każdą grę trzeba było manualnie konfigurować pod sprzęt.
Microsoft wydaje się podążać w kierunku przekształcenia Xboxa w PC w obudowie konsoli. Może to ma sens biznesowy ale niszczy to, co zawsze było najlepsze w konsolach: ich prostotę.
Czy to koniec mojej przygody z Xboxem?
Jeśli Microsoft rzeczywiście podąży tą drogą to być może po dekadach bycia wiernym i zadowolonym fanem Xboxa będę zmuszony rozważyć zakup PlayStation 6. Sony jak dotąd trzyma się tradycyjnej filozofii konsol – gry wyglądają pięknie i działają płynnie bez mojej ingerencji w ich ustawienia. To może brzmieć jak herezja dla kogoś, kto lata spędził w ekosystemie Xboxa, ale prostota i wygoda są dla mnie ważniejsze niż lojalność wobec marki.
ROG Xbox Ally to interesujący eksperyment, ale pokazuje on również, jak łatwo można zepsuć to, co najlepsze w konsolach do gier. Mam nadzieję, iż Microsoft zrozumie, iż nie wszyscy gracze chcą być administratorami systemów IT. Niektórzy z nas po prostu chcą włączyć konsolę i grać, nie martwiąc się o to, czy FSR powinno być ustawione na Balanced czy Performance. Konsole to nie PC – i dobrze, iż tak jest. Oby Microsoft o tym nie zapomniał.