Ubisoft: mikrotransakcje czynią gry lepszymi. Serio tak myślicie?

10 godzin temu

Pamiętam doskonale czasy, kiedy pojawiły się mikropłatności w grach. Na początku rozwiązanie to testowano w Azji na początku XXI wieku, a gdy stwierdzono, iż ryzykowne posunięcie przynosi owoce, wdrożono je również w krajach Zachodu. Prawdziwy boom na mikrotransakcje w grach rozpoczął się wraz z rosnącą popularnością gier mobilnych. Początkowo powszechnie krytykowane, dziś wpisały się na stałe do gamingu i pojawiają się choćby w grach AAA. Ubisoft w swoim corocznym raporcie posunął się do stwierdzenia, iż mikropłatności czynią gry lepszymi. Totalna odklejka czy jest tu więcej niż ziarnko prawdy?

W ocenie Ubisoftu mikrotransakcje w grach są czymś dobrym

Mikrotransakcje w grach potrafią silnie uzależniać, zwłaszcza gdy opierają się na mechanizmach znanych z hazardu, takich jak lootboxy, losowe nagrody czy limitowane oferty czasowe. Gracze często doświadczają tzw. efektu „jeszcze jednej próby”, który podsyca chęć wydawania pieniędzy w nadziei na zdobycie rzadkiego przedmiotu lub przewagi nad innymi. Szczególnie podatne na uzależnienie są osoby młodsze, które nie zawsze potrafią racjonalnie zarządzać pieniędzmi i emocjami. Twórcy gier, korzystając z psychologii behawioralnej, projektują systemy nagród tak, aby gracz wracał do gry jak najczęściej i chętnie wydawał pieniądze – co w skrajnych przypadkach może prowadzić do problemów finansowych i zaburzeń kompulsywnych. Ubisoft nie widzi w tym niczego złego, wręcz przeciwnie.

W raporcie finansowym Ubisoftu czytamy, iż aż 58 procent (!) przychodów z gier na komputery osobiste firmy pochodziło z mikrotransakcji. Producent ten wprowadził je w 2017 roku wraz z premierą Assassin’s Creed Origins, gdzie dało się kupować bonusy do zdobywanego doświadczenia i przedmioty kosmetyczne. Mikropłatności w grach Ubisoftu od tamtego czasu to norma, przewijająca się także w Assassin’s Creed Odyssey, Valhala i Shadows.

Mikrotransakcje w pełnopłatnych grach AAA Ubisoftu takich jak Assassin’s Creed Odyssey to norma. | Źródło: Ubisoft

Gracze ostro krytykują mikrotransakcje w grach kosztujących pełną cenę premium. W czasach, kiedy tytuły AAA potrafią kosztować ponad 300 złotych, tego rodzaju dodatki postrzegane są jak rozbój w biały dzień. Zgodnie z raportem opublikowanym 14 maja 2025 roku, Ubisoft twierdzi, iż mikrotransakcje w grach premium „czynią rozgrywkę bardziej zabawną”, umożliwiając graczom „personalizację awatarów lub szybszy postęp w grze”.

Gdy robisz fatalne gry, ratują cię tylko takie zagrywki

Jedno jest pewne: mikrotransakcje w grach mogą faktycznie czynić gry Ubisoftu lepszymi w oczach graczy. Problem polega na tym, iż propozycje te oceniane są przez graczy tak negatywnie, iż jedynym, co je ratuje, jest często ten właśnie znienawidzony, uzależniający mechanizm.

Podobny schemat da się dostrzec w mnóstwie gier mobilnych, które pod żadnym względem nie są dobre, ale są uzależniające. Pytanie brzmi: czy ktokolwiek rozsądny posunąłby się do stwierdzenia, iż szkodliwy mechanizm czyni takie gry lepszymi? Cóż…

Jednym słowem: wszystko kochani dla Waszego dobra. Nie chcesz, to nie płać. A to, iż mechanizm mikrotransakcji jest silnie uzależniający, zestawiany z hazardem i często korzystają z niego dzieci? A to już nie problem Ubisoftu, tylko rodziców, wiadomo.

W kontekście zalewu takiej bylejakości nie dziwi, iż najwyżej oceniana gra na Steam to produkcja indie, pozbawiona mikropłatności.

Już 8000 gier ze Steam wykorzystuje generatywną AI, a gracze chętnie je kupują

Źródło: Roczny raport finansowy Ubisoft 2024-25 (klik)

ciekawostki
Idź do oryginalnego materiału