Czasem trafiają się takie gry, przy których nie do końca wiesz, czy dany tytuł przypadnie Ci do gustu, ale potem okazuje się, iż twórcy oczarowali Cię swoim tworem. Przedstawiamy The King is Watching, czyli twoją potencjalną nową obsesję, będącą jednocześnie wariacją o ekonomii i budowaniu bazy, a wszystko to okraszono jeszcze posypką z mechanik roguelite. Mam wrażenie, iż ostatnio więcej przyjemności możemy znaleźć w mniejszych tytułach, które pojawiają się na rynku. Przykładem takich produkcji są, chociażby Be My Horde lub Vampire Survivors. Osobiście uważam, iż grę od Hypnohead trzeba dorzucić do tego worka. Co więc jest dobrego w tym dziele?
Spis Treści
- Królu złoty!
- Grafika może i prosta, za to rozgrywka wciągająca
- Przyjemne, choć specyficzne doświadczenie
- Oprawa audiowizualna ma swój szczególny urok
- Dla kogo jest ta gra?
Mam wrażenie, iż ostatnio więcej przyjemności znajduję w mniejszych tytułach pojawiających się na rynku. Świetnym przykładem są Be my Horde lub Vampire Survivors. I bezapelacyjne trzeba do tego worka dorzucić dodatkowo grę od Hypnohead.
Królu złoty!
Czas byś zarządzał swoim królestwem, jak należy. Gra wrzuca nas do magicznego świata, gdzie naszym jedynym zadaniem jest stworzenie włości, które obronią się przed hordą nacierających na nie przeciwników. Robimy to przez zbieranie towarów, a te potem przeznaczamy na budowę pól, studni i innych elementów niezbędnych do “produkcji” chłopów oraz innych śmiercionośnych tworów.

Grafika może i prosta, za to rozgrywka wciągająca
Trudność tego tytułu pojawia się dopiero po jakimś czasie rozgrywki, ponieważ za zabitych przeciwników otrzymujemy możliwość ulepszenia swojego królestwa poprzez specjalne budynki. Te pozwalają na stworzenie poszczególnych jednostek (rycerze, łucznicy, zombie) oraz targowiska czy też miejsca, gdzie opracowywane będą nowe technologie. Jakby tego było mało, dostajemy także monety, a te przeznaczamy na magiczne zaklęcia, czarodziejów lub inne specjalne budowle (akurat jeżeli ich jeszcze nie opracowaliśmy). Co więcej, co jakiś czas czeka nas też losowanie przepowiedni.

To jeszcze bardziej utrudnia i jednocześnie urozmaica rozgrywkę, ponieważ dzięki temu mniej więcej jesteśmy w stanie przewidzieć jaki typ wroga nadchodzi z biegiem fali. Aczkolwiek to dalej tworzy ten sam problem logistyczny, co wcześniej (ograniczone pola do budowy budynków). jeżeli jesteście fanami sprawdzania, czy potraficie bardziej zoptymalizować swoje królestwo pod kątem tego, jak zbudowane macie fortyfikację albo co produkujecie, to jest to tytuł dla Was.
Przyjemne, choć specyficzne doświadczenie
Prawda jest taka, iż The King is Watching nie jest tytułem na raz, który ot tak sobie zaczniecie i przejdziecie, a potem ruszycie do następnej pozycji z kupki wstydu wyższej niż wasze konsole i pecet razem wzięte. To coś, co wręcz zyskuje przy bliższym poznaniu, a odkryć tę grę możecie, właśnie walcząc z następnymi falami potworków, któechcą zniszczyć Wasze włości. Myślę też, iż to raczej pozycja uniwersalna, chociaż fani takich tytułów na pewno będą bawić się świetnie i znajdą w niej coś uroczego i nietuzinkowego zarazem. Ja mogę jedynie napisać, iż jest w tym coś czarującego na tyle, iż choćby nie wiesz, kiedy przeleciała następna godzina niczym fala przeciwników. To jeden z tych tytułów, przy których możecie zapomnieć o świecie i zatracić się w samej przyjemności płynącej z rozgrywki.

Oprawa audiowizualna ma swój szczególny urok
Zostawiwszy ten element na koniec, napiszę tylko, iż grafika i muzyka nie są może na najważniejszym miejscu, kiedy mowa o ogólnym designie. Aczkolwiek jeżeli jesteście fanami stylistyki w klimacie dark fantasy, to tytuł przypadnie Wam do gustu. Co więcej, jest to trochę niczym pixel-art, jednak z odpowiednim zarysowaniem budynków i jednostek. Świat, jaki nam przedstawiają to mieszanka upadku cywilizacji, z domieszką magii oraz muśnięciem niczym pędzlem czymś, co nawiązuje do alternatywnego średniowiecza z domieszką rozpikselowania.
Dla kogo jest ta gra?
Odpowiedź jest niezwykle prosta i krótka: dla wszystkich. Serio, bo to tytuł, który ma nietuzinkowy pomysł na stworzenie czegoś, co nie jest typową (i do tego prostą) strategią militarno-ekonomiczną. Mam nadzieję, iż dla kogoś to będzie właśnie ten tytuł, który sprawi, iż poczuje przyjemność z pracy nad swoim małym królestwem, a następne fale przeciwników będą niczym kolejne zadanie z Pingwinami z Madagaskaru, czyli chaosem, masakrą i brakiem jakiegokolwiek planu od szefa w jednym.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse.
Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie tinyBuild.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

1 tydzień temu













