Recenzja Silent Hill f. Słabe Ciche Wzgórze, świetny horror

konto.spidersweb.pl 3 godzin temu

Silent Hill f to więcej niż udany survival horror. Gra stanowi przejaw azjatyckiego kunsztu, spajającego udaną rozgrywkę, rewelacyjną oprawę oraz kulturową spuściznę w dzieło, które zapamiętam na wiele lat.

Japońska wioska lat 60 to niesamowite miejsce. Widać ogrom pracy włożony w jej stworzenie. Linie napięcia mają sens, zachowując schematy realnego świata. Elektronika z okresu jest autentyczna, budując klimat. Mgła pięknie przeplata korony drzew, przypominając o niedawnym deszczu. Silent Hill f to jedna z najpiękniejszych gier, jakie widziałem na PS5 Pro. Szkoda, że screeny nie do końca to oddają.

Piękno tej produkcji wykracza poza woksele, tekstury oraz shadery. choćby poza autentyczną inscenizację lat 60. Silent Hill f zachwyca przywiązaniem do detali. Tym, jak poruszają się gałki oczne głównej bohaterki. Jak kosmyki jej włosów odbijają światło. Albo jak dźwięk kroków jest inny w zależności od tego, czy ta sama ziemia jest przed deszczem, czy po deszczu.

Japonia lat 60 w Silent Hill f jest palce lizać. Piękna gra
Klimat wylewa się z ekranu. Zmiana scenerii wyszła serii na dobre

Nim nacieszyłem oczy podczas egzotycznej wycieczki, japońska wioska zamieniła się w piekło na ziemi.

Zamiast stopniowego popadania w odmęty szaleństwa, twórcy Silent Hill f wybrali terapię szokową. Mała górzysta aglomeracja staje się ofiarą morderczej siły, zabijającej wszystko na swej drodze. Projektanci studia NeoBards zaproponowali interesujący efekt wizualny – kwiaty i pnącza – wyrastające z ciał pochwyconych ofiar. The Last of Us wisi w powietrzu.

Gracz trafia w sam środek wiejskiego kataklizmu, sterując Hinako – nastolatką próbującą przeżyć, podobnie jak kilkoro kolegów ze szkoły. Zdziwi się jednak ten, kto przypuszcza, iż Silent Hill f to nastoletnia drama. Produkcja porusza znacznie dojrzalsze tematy: małżeństwo, rodzina, poświęcenie. Robi to jednak w sposób pośredni i symboliczny, by gracz do samego końca czuł się zagubiony.

Nim jednak zacząłem składać historię w całość, musiałem walczyć o przetrwanie. Pierwsza godzina z Silent Hill f to survival bezradny. Częściej uciekamy niż walczymy. Tytuł brutalnie pokazuje graczowi gdzie jego miejsce, dopiero kilka godzin później odzyskujemy pewność siebie. Wtedy też do gracza dociera:

Silent Hill f nie jest straszne. Bywa groteskowe i szokująco brutalne, ale nie będziecie skakać w fotelu.

Gracz początkowo głównie ucieka. Dopiero z czasem przystępujemy do walki
Silent Hill bez poziomu w szkole? To by nie przeszło!

Teoretycznie brzmi to jak wada. Mówimy przecież o horrorze. Co to za produkcja grozy, która nie potrafi wystraszyć? W praktyce łatwo wyczuć, iż twórcom nie zależało na tanim straszaku. Nie chcieli potworów nagle wyskakujących przed kamerę, lokacji w całkowitej ciemności oraz innych prostych efektów, dobrze znanych z filmów klasy B.

Czuć, iż zamiast straszaków, twórcy wolą opowiadać konkretną historię, osadzoną w unikalnej stylistyce. Ta, czerpiąca garściami z japońskiej spuścizny kulturowej, wyklucza hollywoodzkie straszenie, takie w stylu polskiego Silent Hilla 2 czy Resident Evil 7. Dlatego, nie licząc początkowych aktów, nie nastawiajcie się na serce w przełyku.

Teraz najlepsze: chociaż nie będziecie skakać w fotelu, Silent Hill f zawiera jedne z najmocniejszych, najbardziej groteskowych i najlepiej wyreżyserowanych scen w serii. Nie zdradzę szczegółów, ale pewien rytuał sprawi, iż przewróci się wam w żołądku. Filmowa Piła to przy tym spacerek. Jednocześnie ta sama scena nie przesadza z surową brutalnością, chociaż mogłaby. Dla twórców ważniejszy od szokowania jest dobry kadr, za co mają wielkiego plusa.

Ze zdziwieniem odkryłem natomiast, iż Silent Hill f jest dużo, bardzo dużo walki. Mocno rozbudowali system.

W Silent Hill f walki jest dużo. Trochę za dużo
Projekty maszkar nie powalają. To jedna z największych bolączek gry

Chociaż Hinako to nastolatka, robi co musi, aby przeżyć. W grze pojawia się wyłącznie broń biała, w kilku rodzajach: od kuchennych noży i farmerskich sierpów, przez łomy i pałki, po wielkie młoty. Przedmioty różnią się tempem ataku i zadawanymi obrażeniami, a system ich zużycia sprawia, iż nigdy nie możemy czuć się pewnie. jeżeli mamy ulubiony tym broni, możemy go podreperować znajdowanym od czasu do czasu zestawem majsterkowicza.

Sama walka składa się z szybkich ciosów, silnych ataków oraz uników. Do tego dochodzą sekwencje, które w przypadku ciężkich przedmiotów muszą być łączone we właściwym tempie. Jest także tryb skupienia, pozwalający zadawać szczególnie potężne ataki. Skupienie przypomina trochę ładowanie mocy, podczas którego stajemy się wrażliwi na ataki wrogów. Ryzyko/nagroda. Na to twórcy nakładają system perfekcyjnych uników oraz kontr, absolutnie kluczowych na wyższym poziomie trudności.

W praktyce walka się nie nudzi, chociaż daleko jej do filmowości The last of Us Part 2. Momentami bywa jej zbyt wiele, zwłaszcza pod koniec rozgrywki, ale co do zasady udała się producentom. Zwłaszcza na trudniejszym poziomie, gdzie kontry, uniki oraz dobór amuletów zwiększających zdolności Hinako naprawdę ma znaczenie. Starcia zawsze były bolączką tej serii, ale dwie ostanie odsłony zdają się to naprawiać.

Za to potężnie rozczarowałem się katalogiem monstrów. W Silent Hill f zabrakło kultowych maszkar.

Nowe nie znaczy gorsze. Dlatego byłem ciekaw, jakimi kreaturami zostanę potraktowany w wiejskiej Japonii lat 60. Niestety, gwałtownie okazało się, iż potworów jest raptem kilka. Do tego kolejny gorszy od poprzedniego. Daleko im do pielęgniarek z SH2, bliźniaków z SH4 czy manekinów z HS2r. Projekty są nudne. Tutaj jakiś żabojad, tam masywne coś z ostrzem zamiast ręki.

Nie ma pielęgniarek, ale makabrycznych pań nie brakuje
Spójrzcie na te tło. Dbałość o szczegóły zachwyca

Co gorsze, w Silent Hill f nie znalazłem rewelacyjnych bossów. Groteskowych kreatur, które samym projektem opowiadają historię, jak niepokojący Abstract Daddy czy Amnion. Bossom w f bliżej do demonów z NiOh albo twardzieli z Dark Souls niż abonimacjom wypalającym się w pamięci gracza. jeżeli ktoś liczy, iż spotka starych znajomych z poprzednich odsłon, srodze się zawiedzie.

Rzecz, którą Silent Hill f robi naprawdę świetnie, jest Nowa Gra+.

Po dwunastu godzinach zobaczyłem jedno z pięciu zakończeń oraz napisy. Zaraz potem twórcy zachęcają do spróbowania sił w trybie New Game+ i szczerze – to chyba najlepsze, co Silent Hill f ma do zaoferowania. Zwłaszcza weteranom chcącym wycisnąć 110% z kupionej gry. Różnice w NG+ są bowiem gigantyczne i nie dotyczą wyłącznie zakończenia.

W Nowej Grze+ przed graczem otwierają się zupełnie nowe miejsca, niedostępne podczas pierwszego przejścia. Sceny przerywnikowe są inaczej wyreżyserowane. Znajdujemy nowe dokumenty. Postaci nabierają dodatkowej głębi. choćby pętla rozgrywki jest nieco inna, bo bohaterka szybciej dostaje do ręki broń, mogąc się efektywnie bronić.

Nowa Gra+ to najlepsze, co Silent Hill f ma do zaoferowania weteranom
Szkoda, iż w grze da się wejść do tak niewielu budynków

Grając w New Game+, regularnie uśmiecham się pod nosem, widząc ogrom zmian oraz różnic. Od drobnych po imponujące. Dzięki nim ponowne przechodzenie Silent Hill f to czysta przyjemność. Stąd mój apel: nie żegnajcie się z grą po napisach końcowych. Będziecie mile zaskoczeni. Tytuł warto przejść przynajmniej dwa razy. Za drugim bez połykania czerwonych… ekhem, będziecie wiedzieć o co chodzi.

Trafił się rarytas. Silent Hill f to jedna z najlepszych odsłon kultowej serii.

Gra tajwańskiego zespołu NeoBards ląduje w moim TOP5 wszystkich części Cichego Wzgórza. W tej zaszczytnej grupie znajduje się SH2, SH2r, SH3, demo P.T. oraz Shattered Memories. To zachwycające, jak skazana na porażkę seria wróciła z nicości w tak świetnej kondycji. Może f nie jest najstraszniejszą częścią, za to ma najlepszą oprawę oraz najlepszy tryb New Game+ w historii.

Największe zalety:

  • Gęsty klimat japońskiej prowincji lat 60
  • Nowa Gra+ jest rewelacyjna. Masa zmian
  • Niesamowita oprawa. Gra jest przepiękna
  • Świetnie prowadzony dziennik bohaterki
  • Odświeżający spin-off. Jest inaczej, ale to dobrze
  • Całkiem niezły system walki…

Największe wady:

  • …ale starć jest trochę za dużo, zwłaszcza pod koniec
  • Kiepski „alternatywny wymiar”, choć z momentami
  • Słabiutka kolekcja maszkar, kiepscy bossowie
  • Duży recykling w ostatniej fazie gry
  • Weterani mogą kręcić nosem, to nie jest klasyczne SH

Ocena recenzenta: 8+/10

Silent Hill f dręczy kilka irytujących błędów, jak recykling zawartości pod koniec przygody, nieco za dużo walki czy kiepski katalog potworów. Nie zmienia to faktu, iż kompletnie się pomyliłem, widząc produkcję na pierwszych zwiastunach. Spodziewałem się wtedy, iż mamy do czynienia z nieudanym eksperymentem.

Tymczasem Silent Hill f to jeden z najlepszych survival horrorów ostatniej dekady.

Idź do oryginalnego materiału