Recenzja: Shinobi: Art of Vengeance (PS5)

2 godzin temu
Zdjęcie: Recenzja: Shinobi: Art of Vengeance (PS5)


Czy Shinobi: Art of Vengeance ma szansę stać się kolejnym kultowym hitem od studia Lizardcube? Zapraszamy do naszej recenzji.

Shinobi: Art of Vengeance to najnowsza produkcja studia Lizardcube, odpowiedzialnego przykładowo za klasyk w postaci Streets of Rage 4. Tym razem twórcy dostali w swoje ręce kultową serię Shinobi, znaną jeszcze z salonów gier arkadowych. Czy Art of Vengeance to godne odświeżenie marki?

Shinobi kto?

Malownicza wioska Oboro zostaje zdziesiątkowana przez demoniczne siły ENE Corporation. Jako biegły w fachu shinobi, Joe Musashi wyrusza w podróż, by pozbyć się nikczemnej korporacji. Na jej czele stanie Lord Ruse, który ma chrapkę na dominację nad światem.

Fabuła w głównej mierze jest kontekstem dla kolejnych misji wybieranych na mapie gry. Mimo to, z ciekawością śledziłem losy milczącego Musashiego. Na uwagę zasługuje też obsada postaci drugoplanowych, które świetnie wpisują się w osobliwy klimat świata Shinobi. Mam nadzieję, iż Sega dalej zgłębi ten świat, bo ewidentnie jest tu dużo ciekawych historii do opowiedzenia.

Egzekucja!

Art of Vengeance to dwuwymiarowa gra akcji, w której twórcy główny nacisk położyli na starcia z grupami przeciwników, a także na widowiskowe walki z bossami. System walki opiera się na precyzyjnych combosach, które odblokowujemy wydając zdobyte na poziomach pieniądze. Mamy tu klasyczne kombinacje słabych i mocnych ataków, a na odległych wrogów sprawdzą się niezastąpione kunai.

Ekwipunek Musashiego w toku gry będziemy mogli dostosować pod swoje preferencje. Wyekwipujemy zatem rozmaite amulety zmieniające podstawowe umiejętności, a choćby wyposażymy inne ostrze do siekania wrogów. Ulepszenia znajdziemy jako sekrety na mapach, albo zakupimy je u przyjaznego wieprza w sklepie Yokai.

Ważnym elementem naszego oręża będą też Ninpo – specjalne umiejętności, które aktywujemy wchodząc w Ninja Stance. Naładujemy je atakując przeciwników oraz wyprowadzając tzw. shinobi egzekucje. Te stylowe wykończenia pozwolą na widowiskowy finisz pojedynku, przy okazji dostarczając nam potrzebnych zasobów i zdrowia.

System walki w Shinobi naprawdę mnie zaskoczył swoją złożonością i precyzją. Rozgrywka jest wymagająca, ale też niesamowicie satysfakcjonująca. Należy tu również pochwalić artystów, którzy naprawdę świetnie się spisali animując spektakularne Ninjutsu.

Japonia na wyciągnięcie ręki

Gra jest podzielona na osobne strefy, których etapy rozegramy wielokrotnie, by odblokować wszystkie sekrety rozsiane na mapach. Mamy tu więc do czynienia z lekką strukturą metroidvanii, która dla nowicjuszy będzie znacznie bardziej przystępna, niż jeden wielki świat podzielony na strefy.

Wizualnie poziomy są naprawdę imponujące. choćby przy tak dynamicznej akcji zdarzało mi się przystanąć i spojrzeć na widoczki przygotowane przez Lizardcube. Dodatkowe fajerwerki ukazują się we wspomnianych animacjach, które są zarówno czytelne, jak i widowiskowe. Art of Vengeance w ruchu wygląda po prostu znakomicie.

Warto też wspomnieć o ścieżce muzycznej, która w świetny sposób akompaniuje wymagającym, epickim starciom. Technicznie zaś nie miałem z grą ani jednego problemu. Każdy tytuł powinien w takim stanie trafiać do graczy.

Razem zgładźmy demony

Shinobi: Art of Vengeance ogromnie mnie zaskoczyło. Po przedpremierowych zwiastunach spodziewałem się poprawnego beat’em upa z ładną stylistyką. Twórcy dostarczyli jednak grę, która jest pozycją obowiązkową dla wszystkich fana platformówek, retro, a także wymagającej i satysfakcjonującej rozgrywki. Mam nadzieję, iż premiera na kilka dni przed Hollow Knight: Silksong nie zaszkodzi zbyt mocno sukcesowi historii Joe Musashiego. Jest to bowiem gra, która ma wielkie szanse na stanie się kultowym klasykiem w oczach graczy.

Dziękujemy firmie Cenega za dostarczenie egzemplarza gry do recenzji.
Idź do oryginalnego materiału