
Zanim pojawiły się gry komputerowe, dzieci – głównie chłopcy, ale czasem i dziewczęta – biegały z zabawkowymi karabinami, bawiąc się w wojnę. Często nie były im potrzebne choćby zabawki. Wystarczył kij przypominający pistolet czy szyszka udająca granat. Każda przestrzeń – ulica, podwórko, park czy las – stawała się idealnym polem bitwy. Nie liczył się kontekst czy realia. Chodziło o emocje, które niosła ze sobą wyobrażona wojna. Choć z socjologicznego lub psychologicznego punktu widzenia nie brzmi to najlepiej, nie sposób zaprzeczyć, iż dla wielu z nas walka była źródłem fascynacji i przyjemności.