Jak zmieniał się rynek pracy na przestrzeni ostatnich 35 lat? „Kolejki do urzędu ustawiały się na ulicy”

1 dzień temu
Zdjęcie: Jak zmieniał się rynek pracy na przestrzeni ostatnich 30 lat? Opowiedziały nam (na zdjęciu od lewej): Barbara Tama, Romana Kapałka, Edyta Kolaszewska, Małgorzata Gramala i Urszula Szymoniak


Bez pracy w końcówce 1993 roku były blisko 3 miliony ludzi. Stopa bezrobocia wzrosła z 6,3% do 16,4%. W ciągu ostatnich trzech dekad zmieniło się niemal wszystko – od sposobu wypłacania zasiłków i kontaktu z urzędem, po samą ideę i rolę instytucji zajmujących się rynkiem pracy.

Dziś bez pracy jest zaledwie 5 % osób w skali kraju, i 3,4% w naszym powiecie pleszewskim.

Rynek pracy w latach 90. w Polsce (po przemianach politycznych) był burzliwy i pełen wyzwań. Był to okres rewolucyjnych zmian, które z jednej strony przyniosły modernizację gospodarki i nowe możliwości, z drugiej zaś – ogromne koszty społeczne w postaci masowego bezrobocia i ubóstwa.

https://zpleszewa.pl/praca/wazne-zmiany-dla-osob-seniorow-rolnikow-i-przedsiebiorcow-czy-czeka-nas-rewolucja/YUIIxVtJsYNKiDksZLIm

Kolejki na ulicy

Początki urzędów pracy w Polsce po 1989 roku wiązały się z transformacją ustrojową i przejściem do gospodarki rynkowej. Wcześniej administracją pracy zajmowały się organy administracji państwowej. Ustawa z 29 grudnia 1989 roku o zatrudnieniu zapoczątkowała tworzenie rejonowych biur pracy, które później przekształciły się w rejonowe urzędy pracy.

– Pracę zaczęłam 1 czerwca 1989 roku, jeszcze w wydziale zatrudnienia, spraw socjalnych, zdrowia i opieki społecznej. W 1989 roku nie było jeszcze zasiłków dla bezrobotnych, a głównymi naszymi obowiązkami była rejestracja osób bez pracy – wspomina Romana Kapałka.

Wkrótce do zespołu w tzw. Rejonowym Urzędzie Pracy w Pleszewie dołączyła Edyta Kolaszewska, która rozpoczęła pracę 1 sierpnia 1990 roku.

– Biuro pracy, mieściło się w jednym pomieszczeniu Urzędu Miasta i Gminy Pleszew, gdzie pracowały trzy osoby – opowiada.

Z czasem urząd pracy przeniesiono w rejon ul. Sienkiewicza.

- W tamtych czasach istniał obowiązek rejestracji dla osób niepracujących. Na początku lat 90. każdy absolwent szkoły musiał się zarejestrować – opowiada Małgorzata Gramala, która pracę w PUP rozpoczęła w 1992 roku.

Największe bezrobocie przypadało właśnie na początek lat 90.

– Ludzie stali do rejestracji w kolejkach. Kolejka do urzędu, wychodziła dosłownie na ulicę. Ciągnęła się od biura przy Sienkiewicza, w dół schodami, aż do ulicy – wspomina pani Małgorzata Gramala.

I dodaje.

– Ale ludzie spokojnie czekali na swoja kolej, nie awanturowali się, chyba byli przyzwyczajeni jeszcze do systemu kolejkowego w sklepach. To był człowiek kolejkowicz.

„Kuroniówka”

W początkowym okresie lat 90. liczba bezrobotnych gwałtownie rosła, osiągając blisko 3 miliony w końcu 1993 roku, a stopa bezrobocia wzrosła z 6,3% do 16,4%.

Wprowadzono zasiłki dla bezrobotnych, powszechnie nazywane „kuroniówką” (nazwa wzięła się od nazwiska Jacka Kuronia, który jako minister pracy i polityki socjalnej w latach 90. XX wieku organizował darmowe posiłki, w tym grochówkę, dla bezdomnych i potrzebujących w Warszawie. Z biegiem czasu, nazwa ta zaczęła być kojarzona z zasiłkiem dla bezrobotnych, oferowanym przez państwo).

Początkowo „kuroniówka” należała się każdemu, kto zarejestrował się po szkole, niezależnie od tego, czy kiedykolwiek pracował.

- Nie było żadnych wymagań dotyczących stażu pracy. 1 grudnia 1992 roku weszła w życie nowa ustawa, która wprowadziła wymóg posiadania 180 dni przepracowanych w ostatnim roku, aby móc pobierać zasiłek – wspomina Romana Kapałka.

To spowodowało, iż wiele osób, które wcześniej pobierały zasiłek bezterminowo, straciło do niego prawo.

– manualnie przeliczałyśmy wymagane dni do ustalenia prawa do zasiłku. Wtedy też wprowadzono pojęcie „jedynych żywicieli” rodziny – jeżeli jeden z małżonków stracił prawo do zasiłku, drugi mógł go pobierać przez kolejne półtora roku, pod warunkiem, iż oboje byli zarejestrowani – opowiada z kolei Urszula Szymoniak, która w urzędzie pracuje od 1990 roku.

Pieniądze w torbie podróżnej

Praca w PUP w latach 90. znacząco różniła się od dzisiejszej. Dominowała papierologia. Dokumenty były pisane na maszynach, kopiowane przez kalki i wydawane manualnie. Miesięczne decyzje o wypłacie zasiłku trzeba było wystawiać i to co miesiąc, ponieważ kwoty zmieniały się w zależności od osiąganego wcześniej wynagrodzenia – nie była to równa stawka dla wszystkich, jak dziś.

Wypłacanie zasiłków również wyglądało zupełnie inaczej. Pieniądze wypłacano w kasie urzędu.

- Razem z panem Zbyszkiem, który był drugi kasjerem, chodziliśmy pieszo do banku. Dzisiaj byłoby to nie do pomyślenia, ale wtedy tak właśnie to wyglądało. Braliśmy torbę podróżną na pieniądze i szliśmy na ul. Kraszewskiego. Pan Zbyszek miał przy sobie pistolet gazowy. Pakowaliśmy te pieniądze i wracaliśmy, a tam ludzie już na nas czekali. W tamtych czasach nie było jeszcze ochrony, później pomagała nam straż miejska, która nas do tego banku zawoziła – wspomina pani Małgosia.

W urzędzie funkcjonowały wówczas dwa okienka kasowe.

- Pan Zbyszek wypłacał zasiłki mężczyznom, ja kobietom. Był podział - opowiada.

Panie do dziś pamiętają - ile dokładnie wynosił zasiłek dla bezrobotnych wypłacany przed denominacją – 2 mln 41 tys. zł.

https://zpleszewa.pl/praca/praca-pleszew-jakie-firmy-szukaja-pracownikow-kto-zatrudnia-i-ile-placi/lJjyz9bRZpWfY6BWlYTy

Wchodzi cyfryzacja

Przez lata w urzędzie królowały pióra, maszyny do pisania i stosy papierowych dokumentów.

– choćby ksera nie mieliśmy, było jedno w urzędzie rejonowym, pamiętam jak brałam dokumenty i chodziłam je tam kserować – wspomina Barbara Tama, która w pleszewskim urzędzie pracę rozpoczęła w 1993 roku.

Cyfryzacja przyszła do PUP dopiero w latach 90. Pierwszy, prawdziwy przełom nastąpił w sierpniu 1990 roku, kiedy to w pleszewskim urzędzie pojawił się pierwszy komputer. Dziś to brzmi jak prehistoria, ale wtedy było to wydarzenie!

- Pracowałam na nim, wszyscy trochę się bali tego komputera – wspomina ze śmiechem Edyta Kolaszewska.

Prawdziwa rewolucja przyszła osiem lat później, w 1998 roku, wraz z wdrożeniem programu o nazwie „Puls”.

- To był milowy krok, ale wymagał ogromnego wysiłku od całego zespołu – dodaje Urszula Szymoniak.

Panie wspominają, iż przeniesienie wszystkich danych ze starych, papierowych kart do nowego systemu komputerowego to była tytaniczna praca.

- Siedziałyśmy po godzinach, również w soboty, a całe to przedsięwzięcie zajęło nam miesiące intensywnej, manualnej pracy – wspomina Romana Kapałka.

W 2009 r. nastąpiła kolejna migracja danych do systemu SYRIUSZ, ale już nie ręczna, na którym urząd pracuje do dziś.

– Do dzisiaj to wszystkie wspominamy.

Podpis raz w miesiącu

Wczesne lata 90. to czas, gdy kontakt z urzędem pracy wyglądał zupełnie inaczej. Bezrobotni musieli zgłaszać się osobiście raz w miesiącu, by złożyć podpis. Aby ułatwić dostęp do usług, zwłaszcza mieszkańcom mniejszych miejscowości, urzędniczki mobilnie docierały do gmin.

– Wtedy był ogromny problem z komunikacją. Nie ze wszystkich miejscowości mieszkańcy mieli możliwość, żeby do nas dojechać. Samochód to był luksus. Zabierałyśmy teczki z urzędu i jeździłyśmy na dyżury – wspomina pani Edyta.

Praca w Powiatowym Urzędzie Pracy w Pleszewie to jednak nie tylko formalności i wyzwania, ale także mnóstwo niezapomnianych, często zabawnych momentów.

– Mniej było tych złych wspomnień, pamięta się te śmieszne, zabawne. Takich chyba było zdecydowanie więcej. Żartownisie się zdarzają do tej pory. Ale pamiętam jednego, który wypełniając dokumenty w rubryce stan cywilny wpisał „do wzięcia” – wspomina ze śmiechem Romana Kapałka.

Z kolei Małgorzata Gramala dodaje.

- Ja na przykład ze swojej kasy pamiętam, jak pani przyszła po zasiłek. One - co jakiś czas wzrastały. W momencie, kiedy wzrastała średnia, to wzrastał zasiłek No i pani przyszła, ja wypłacam jej zasiłek, a ona mówi: "Przepraszam bardzo, to kuroniówka podrożała"?

Wspierali aktywność zawodową

Pomimo wysokiego bezrobocia, urząd starał się wspierać aktywność zawodową. Były to najważniejsze działania mające na celu ograniczenie negatywnych skutków transformacji.

- Oferowano m.in. pożyczki na rozpoczęcie działalności gospodarczej, które działały podobnie do dzisiejszych dotacji, z możliwością umorzenia części spłaty po roku prowadzenia działalności. Trzeba było mieć poręczycieli – opowiada Barbara Tama.

Pojawiły się również programy aktywizacyjne, takie jak umowy absolwenckie, prace interwencyjne i roboty publiczne.

- Umowy absolwenckie pozwalały pracodawcom na zatrudnianie absolwentów do 12. miesięcy od ukończenia szkoły, z częściową refundacją wynagrodzenia i składek ZUS przez urząd. Staże pojawiły się później, po zmianie ustawy – dodaje pani Barbara.

Zmiany na rynku pracy

Polski rynek pracy przeszedł w ciągu ostatnich trzech dekad prawdziwą rewolucję. Lata 90. to obraz zupełnie inny od tego, który znamy dziś. Zmieniła się nie tylko forma wypłacania zasiłków czy sposób komunikacji z klientem.

- Przeobrażeniu uległa cała filozofia funkcjonowania instytucji rynku pracy – mówią zgodnie nasze rozmówczynie.

Dziś urzędy pracy nie są już tylko miejscami, gdzie bezrobotni zgłaszają się po zasiłki. Stały się centrami aktywizacji zawodowej, oferującymi szkolenia, doradztwo i pośrednictwo pracy. Zmiana na rynku pracy wpłynęła również na podejście zarówno urzędników, jak i osób bezrobotnych. Urzędnicy, zmagający się kiedyś z czysto administracyjnymi zadaniami i masową obsługą, dziś skupiają się na indywidualnym doradztwie i aktywizacji zawodowej.

– Nasza rola stała się bardziej wspierająca i partnerska – mówi Urszula Szymoniak.

Osoby bezrobotne, dziś stały się klientami poszukującymi wsparcia w rozwoju kariery. Wzrasta ich świadomość praw i możliwości, a także oczekiwania.

- Możliwe, iż w przyszłości bezrobotni będą mogli załatwiać większość spraw dzięki tabletów czy aplikacji, sprawdzając oferty pracy bez konieczności fizycznej wizyty w urzędzie – dodaje Edyta Kolaszewska.

Panie zgodnie podkreślają jedno - ludzki kontakt i indywidualne podejście do każdej osoby pozostają najważniejsze w ich pracy. Maszyny mogą przyspieszyć procesy, ale to empatia i zrozumienie ludzkich potrzeb są niezastąpione w budowaniu efektywnych ścieżek kariery.

Wyzwania na rynku pracy

Powiatowy Urząd Pracy w Pleszewie stawia dziś na nowoczesność i innowacje, aby jeszcze skuteczniej odpowiadać na zmieniające się potrzeby rynku pracy i wspierać rozwój lokalnej społeczności. Instytucja odchodzi od tradycyjnego modelu, w którym pomoc kierowana jest przede wszystkim do osób bezrobotnych, na rzecz filozofii opartej na partnerstwie i wsparciu dla znacznie szerszej grupy odbiorców.

- Przed nami wyzwania związane z wejściem w życie nowych przepisów i uregulowań, jak choćby otwarcie na nowe grupy rolników czy seniorów. Ta zmiana oznacza też szerszą współpracę z przedsiębiorcami oraz instytucjami otoczenia biznesu, co ma zapewnić bardziej kompleksowe i skuteczne wsparcie na lokalnym rynku pracy. Te zmiany w pleszewskim urzędzie wprowadzamy już od dawna, ale teraz nasze działania będą mogły zostać jeszcze bardziej zintensyfikowane – zapowiada dyrektor PUP w Pleszewie, Piotr Janiak.

W perspektywie najbliższych lat kluczowym kierunkiem rozwoju będzie całościowa cyfryzacja usług i oferty urzędu.

- Proces ten już się rozpoczął i przynosi pierwsze efekty. Przykładem jest portal praca.gov.pl, który z powodzeniem obsługuje elektroniczne wnioski dotyczące legalizacji zatrudnienia. W planach jest również dalsze rozwijanie narzędzi cyfrowych. Powstał również portal e - praca, który docelowo będzie kojarzyć oferty z osobami szukającymi pracy. Coraz większa rolę na rynku pracy zaczyna też odgrywać sztuczna inteligencja, co z pewnością wpłynie na dalszy kierunek rozwoju usług urzędu – podsumowuje dyrektor.

https://zpleszewa.pl/praca/kawiarnia-obywatelska-w-kinie-hel-w-pleszewie-dyskutowali-o-biznesie-w-malym-miescie-zdjecia/5ckxAzGk7PLkVWNilyVt
Idź do oryginalnego materiału