
Seria WWE ma już bardzo długą historię i wiele odsłon. WWE 2K25 to jubileuszowa, dwudziesta piąta część cyklu. Choć na konsolach Nintendo tytuły spod tego szyldu pojawiały się rzadko, po latach przerwy najnowsza odsłona trafia wreszcie na Switcha 2. Co ważne – dzieje się to kilka miesięcy po premierze na pozostałych platformach. Czy nowa konsola Nintendo udźwignęła tak dużą i widowiskową produkcję? I co najważniejsze – czy warto dać jej szansę? Czas sprawdzić, jak wygląda powrót na ring w wersji na Pstryka 2.
Wór pełen trybów i modyfikacji
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to ogromny wybór dostępnych trybów. Na początku byłem wręcz przytłoczony ich liczbą – WWE 2K25 oferuje, aż 27 różnych wariantów rozgrywki. Do dyspozycji mamy zarówno szybkie potyczki z prostymi zasadami, jak i bardziej wymyślne formy pojedynków. Oprócz klasycznych walk można wziąć udział w bójkach na zapleczu areny czy starciach, w których zwycięstwo polega na zamknięciu rywala w karetce. Każdy tryb ma swoje unikalne zasady – w jednych obowiązuje tradycyjna walka, w innych wszystkie chwyty są dozwolone.
Jeśli ktoś woli bardziej fabularne podejście, świetnym wyborem będzie tryb Showcase. Przygotowano w nim kilkanaście historycznych walk z różnych okresów działalności WWE. Dzięki nim nie tylko poznamy ważniejsze pojedynki z przeszłości, ale także odblokujemy dodatkowe nagrody. Z kolei tryb MyFaction opiera się na kolekcjonowaniu kart zawodników i zawodniczek, które następnie można wykorzystać w rozgrywce. Tu pojawia się problem mikrotransakcji – bohaterów da się odblokować za realne pieniądze albo spędzić długie godziny na zdobywaniu wirtualnej waluty. Trudno nie odnieść wrażenia, iż inwestowanie w ten tryb mija się z celem, skoro co roku pojawia się nowa odsłona serii. Nie sposób nie zauważyć, iż podobny model całkiem dobrze sprawdza się w innej grze sportowej (khe, khe EA Sports FC, khe khe).
A to jeszcze nie koniec
W grze znajdziemy również tryb menedżerski. Możemy w nim tworzyć własny roster i rywalizować z komputerem lub maksymalnie trzema innymi graczami online. Niestety, tutaj Switch 2 wypada blado – znalezienie chętnych do gry jest bardzo trudne, a większość pokoi świeci pustkami. jeżeli nie mamy znajomych gotowych do wspólnej zabawy, pozostaje głównie rozgrywka ze sztuczną inteligencją.
Na koniec warto wspomnieć o trybach MyRise i Universe Mode. Ten pierwszy to kampania dla jednego gracza, w której wcielamy się w początkującą gwiazdę WWE. Historia ma różne zakończenia i pozwala na rozwój bohatera w kilku kierunkach. Z kolei Universe Mode przypomina piaskownicę – możemy tam prowadzić wybraną postać albo w pełni zarządzać rosterami i wydarzeniami. Tryb daje ogromną swobodę i pozwala grać we własnym tempie. Co ważne, gdy nie mamy ochoty na mecze z wieloma uczestnikami, zawsze można skorzystać z opcji symulacji.
Własne doświadczenie z walk
Muszę przyznać, iż WWE 2K25 oferuje ogrom treści. Elastyczność w doborze zawodników oraz możliwość stworzenia własnej gwiazdy dają sporo swobody. Do tego dochodzi szeroki arsenał kombinacji, ciosów kończących i popisowych ruchów. Dzięki temu, każdy może zbudować idealną postać, która pasuje do stylu gracza. Całość sprawia wrażenie dopracowanej i daje dużo satysfakcji. Sam nie miałem wcześniej styczności z poprzednimi odsłonami serii, więc moje pierwsze wrażenie jako początkującego było bardzo pozytywne.
Dużą pomocą okazał się interaktywny przewodnik. Dzięki niemu łatwiej było mi przyswoić podstawy sterowania. Na pierwszy rzut oka system wydaje się prosty, ale gwałtownie okazuje się, iż jest tu sporo do zapamiętania. Zwłaszcza jeżeli zależy nam na efektownych walkach i odczuciu prawdziwej atmosfery WWE.
Wydajność na konsoli robi wrażenie
Przyznam, iż obawiałem się o wydajność na Switchu 2, ale częściowo zostałem pozytywnie zaskoczony. Główna rozgrywka utrzymuje stabilne 60 klatek na sekundę. Problem pojawia się jednak przy dynamicznych zbliżeniach kamery – wtedy spadki do 30 fps są wyraźnie odczuwalne. Nie przepadam za takimi przeskokami, zwłaszcza, gdy dzieją się w kluczowych momentach. Zdarza się, iż akurat wtedy musimy gwałtownie zareagować na akcję przeciwnika. W 30 klatkach bywa to zwyczajnie niewygodne.
Najwięcej czasu spędziłem na klasycznych pojedynkach jeden na jednego. To właśnie one dawały mi najwięcej frajdy. Testowanie wszystkich trybów jest czasochłonne – choćby po jednym meczu, w każdym można spędzić całe godziny. Mimo to uważam, iż WWE 2K25 całkiem udanie wróciło na Nintendo Switch 2 i potrafi wciągnąć na długie sesje.
Lobby niczym pustkowia, ale…
Nie sposób nie zauważyć, iż znalezienie publicznej gry przypomina szukanie igły w stogu siana. Można by zapytać: to nikt nie gra w WWE 2K25? Oczywiście, iż grają, ale problemem jest brak wsparcia dla rozgrywki międzyplatformowej. Oznacza to, iż jesteśmy skazani wyłącznie na graczy korzystających z konsol Nintendo. Tych jednak jest zdecydowanie mniej, niż na innych platformach. Osoby, które liczą na intensywną zabawę online, mogą się rozczarować – znalezienie przeciwnika potrafi zająć naprawdę sporo czasu.
Jest jednak pewne „ale”. Twórcy udostępnili opcję GameShare, która pozwala grać lokalnie lub przez GameChat. Dzięki temu, jeżeli mamy znajomych posiadających konsolę z serii Switch (nawet pierwszej generacji), możemy wspólnie walczyć w różnych trybach. Przyznam, iż ta funkcja częściowo ratuje sytuację. Warunek jest jeden – trzeba mieć z kim grać. Podczas testów lokalnych, w połączeniu ze starszą konsolą przez Wi-Fi, rozgrywka była płynna i responsywna. Zauważyłem jednak wyraźnie gorszą jakość obrazu, niż na Switchu 2.
To jak z oprawą?
WWE 2K25 prezentuje się całkiem przyzwoicie, choć nie obyło się bez niedociągnięć. Widać poszarpane krawędzie na niektórych elementach otoczenia, a jakość tekstur bywa nierówna. Nie jest to jednak tragedia – zwłaszcza, iż na ekranie dzieje się naprawdę dużo. Spory ruch generuje choćby widownia, która nadaje walkom odpowiedniej dynamiki. Atmosferę wrestlingu dobrze podkreślają też dostępne tryby, znane fanom WWE, a także charakterystyczne wejścia zawodników z muzyką i animacjami. Co ważne, niemal każdy element da się zmodyfikować – od ruchów po scenariusze wejść – więc ograniczeniem staje się tylko wyobraźnia gracza.
Pod względem muzyki również jest solidnie. W grze usłyszymy oficjalne utwory znanych wykonawców, które towarzyszą nam głównie podczas nawigacji po menu. Na liście znaleźli się m.in. Eminem, Babymetal czy Electric Callboy. Dobór kawałków dobrze wpisuje się w klimat WWE i dodaje energii. Osobiście nie mam powodów do narzekań – choć, jak wiadomo, o gustach muzycznych się nie dyskutuje.
Dobry powrót, ale mam obawy
Po latach nieobecności WWE 2K25 zalicza udany powrót na Nintendo Switch 2. Rozgrywka w większości przypadków jest przyjemna i satysfakcjonująca, choćby w starciach ze sztuczną inteligencją. To tytuł zdecydowanie wart uwagi – fani WWE powinni być zadowoleni z całokształtu. Wydajność można uznać za akceptowalną, oprawa graficzna prezentuje się poprawnie, a liczba trybów i możliwości personalizacji naprawdę imponuje. Dzięki temu zarówno nowicjusze, jak i doświadczeni gracze znajdą tu coś dla siebie.
Nie ukrywam jednak, iż mam pewne obawy co do przyszłości serii. Historia pokazuje, iż kolejne odsłony WWE często różnią się od siebie tylko drobnymi zmianami czy poprawkami. Istnieje więc ryzyko, iż całość pójdzie ścieżką dawnych gier piłkarskich, gdzie co roku dostajemy niemal ten sam produkt w nowym opakowaniu. W takim wypadku trudno usprawiedliwić wydawanie pieniędzy na kolejne części. Moim zdaniem WWE 2K25 spokojnie wystarczy na długie sesje – szczególnie do rozgrywki „w doskoku”. Kolejna odsłona musiałaby wprowadzić rewolucyjne zmiany, aby naprawdę przyciągnąć graczy.
Cena w eShopie: 299,00 zł
Podziękowania dla Cenega za dostarczenie gry do recenzji.