
Tokio nie ma łatwego życia. Od lat prześladowane jest przez zgraję potworów, które na zmianę tłuką siebie, bądź niszczą japońską infrastrukturę. Jest ciężko, ale jak wiemy, na dobrej domówce muszą być ofiary 😂. Ok, a teraz już serio! Najnowsza odsłona popularnej serii właśnie wjeżdża na sklepowe półki!
Informacje/Pierwsze Wrażenia:

Potwory w Tokio Duel to spełnienie długo wyczekiwanych pragnień fanów serii. Najnowszą edycję przeznaczono dla dwóch graczy w wieku co najmniej 8 lat, natomiast czas rozgrywki przewidziano na 20 minut. Wielkim Ojcem zarówno serii, jak i Duela, jest Richard Garfield. Za pojawienie się gry na polskim rynku możemy być wdzięczni wydawnictwu Portal Games.

Pudełko jest mniejsze niż klasycznej wersji i według mnie stylistycznie wyróżnia się z serii. Nie jest infantylne- a raczej atrakcyjne i klimatyczne. Po prostu chce się zajrzeć do środka. Pod wieczorem znajdziemy planszę, duże kostki, dwa liczniki życia, kafelki potworów, kosteczki mocy, karty, żetony Wrzawy i dwa znaczniki w kształcie drewnianych domków (Zniszczenia i Sława). W ramach gratki dla fanów dołączono także zestaw uroczych naklejek z postaciami znanymi z serii! Jakościowo? Pierwszyzna! Portal wie, jak skupić się na klimacie wydania (szacun). Organizacyjne również tytuł wypada fajnie. Wszystkie komponenty mają swoje miejsce, a karty zmieszczą się w wyprawce zakoszulkowane.
Zasady:

Potwory w Tokio Duel zwyciężyć można na trzy sposoby. Pierwsza opcja- klasyczna- to pozbawienie przeciwnika punktów wytrzymałości. Drugi wariant to przeciągnięcie jednego ze znaczników na swój koniec toru. Jak wiemy- łatwo nie będzie, zatem istnieje jeszcze trzecia możliwość. Zwyciężymy, jeżeli oba domki (Zniszczenie i Sława) dotrą do specjalnie wydzielonych pól po naszej stronie planszy!

Przygotowanie jest proste. Planszę umieszczamy na środku, wybieramy potwory, którymi chcemy siać spustoszenie i ich wizerunki lokujemy na przeciwległych krańcach toru. Liczniki wytrzymałości ustawiamy według wskazać planszetki. Na środku planszy, na odpowiednich torach, umieszczamy domki (Zniszczenie i Sławę). Z przetasowanej talii odsłaniamy trzy karty, również rozkładany je w dedykowanych miejscach. Pozostałe żetony, znaczniki i dodatkowe kostki lądują pod ręką. Po wyznaczeniu pierwszego gracza jesteśmy gotowi do gry!

Szczegółowy schemat rozgrywki znajdziecie w instrukcji (a jestem przekonany, iż fani serii będą kojarzyli już 85% zasad!). Tutaj przedstawimy tylko zarys rundy, a wygląda on tak: tura gracza podzielona jest na trzy etapy. W pierwszym rzucamy kostkami. Klasycznie, mamy prawo do dwóch dodatkowych przerzutów. Następnie rozpatrujemy wyrzucone efekty. Możemy ranić wroga, zbierać energię, przesuwać znaczniki na torach. W tym momencie najczęściej istnieje opcja 'odpalenia' specjalnej zdolności potwora. Ostatni etap to zakup kart (energia jest walutą). Dzielą się one na dwa rodzaje- natychmiastowe i te, które długofalowo wpływają na grę (umieszczone zostają przy planszetce potwora). Rozwijają one zarówno zdolności naszej bestii, jak i rozbudowują tory o specjalne żetony Wrzawy. jeżeli zakup nas na interesuje, zyskujemy energię! Ot i tak się kręci runda, aż do spełnienia jednego z trzech wyżej wymienionych warunków.
Wrażenia:

Odkąd pamiętam, jestem fanem Potworów w Tokio, ale Duel to zdecydowanie najlepsze, co się serii przytrafiło. To taka wisienka na obszernym torcie rozbudowanej już rodzinki. Ukoronowanie wkładu, jaki Potworom zawdzięczamy w planszówkowym świecie. Gra posiada wszystkie zalety serii, a dodatkowo stawia na angażującą i bezpośrednią rozgrywkę z przeciwnikiem. Lepszego finiszu nie potrafiłbym sobie wymyślić. Cud, miód i potwory!

Ale zaraz- jak to bezpośrednią?! Słuchajcie (a raczej czytajcie 😂)- dotychczasowe Potwory były imprezówkami. Tego nikt nie kwestionuje. Chaos i losowość, złośliwości i polityka, były tutaj na porządku dziennym, dając efekt w postaci prostej, nieprzewidywalnej rozgrywki. Człowiek bawił się super, ale większe rozkminy nie wchodziły w grę. Czasem dostało się kombosem na początku, albo stawiało bezsilny opór wobec zjednoczonej siły czterech graczy. Odpadałeś i resztę zabawy spędzałeś obserwując tę przedłużającą się spiralę obrażeń i leczenia (w przypływie empatii komuś kibicując).

Koniec z tym. Potwory w Tokio Duel serwują rozgrywkę, która wyklucza imprezową politykę, a skupia się na wykorzystaniu mechaniki. Zaczynając od trzech aspektów zakończenia gry, po wykorzystanie kart, napędzających nasz taran do zwycięstwa. Uwierzcie, fajne to. Wciąż towarzyszy nam pełnia kolorów, lekkość zabawy, duża frajda z rzucania i zarządzania kostkami, ale uzupełniona została o całkiem spójne kombinowanie. I nie myślcie, iż trwa to w nieskończoność. choćby przy bardzo wytężonych szarych komórkach jesteście w stanie skończyć rozgrywkę w przewidziane 20 minut. Wspomniałem, iż na jednym pojedynku się nie skończy? Nie? To zaznaczam, iż Duel posiada dość mocny syndrom kolejnej partyjki (budząc chęć rewanżu). Dobrze, iż dzięki różnorodnym mocom potworów i grubej talii kart Mocy zapewniono dużą regrywalność. Podoba mi się to. Polecam!
Plusy:
+ nowa forma lubianej gry
+ dzięki podrasowanej mechanice naprawia 'niedociągnięcia' poprzedniczek
+ angażująca i dynamiczna rozgrywka
+ mniej nieprzewidywalna
+ przemówi do nowych odbiorców, jak i fanów serii
+ trzy możliwości zakończenia rozgrywki
+ klimatyczne wydanie
+ duża regrywalność
+ szybki i prosty set up
+ syndrom kolejnej partyjki (potrzeba rewanżu!)
+ rzucanie kostek sprawiające frajdę
+ przeciąganie liny
Minusy:
(Nie stwierdzono poważnych uchybień!)